czwartek, 6 listopada 2014

Energię czerpię z ludzi


Ciężki dzień. Psychicznie, fizycznie, jak się tylko da. Spory niedobór snu. Mózg coraz wolniej przetwarza informacje, bo jest ich już zbyt wiele. Tak dużo rzeczy do ogarnięcia, załatwienia i nadrobienia. Jedyne marzenie to łóżko i kilka godzin czystego spokoju. Ale nie bo obowiązki gonią jak mysz kota. Oczy same się zamykają. Ucho boli. Żołądek kolejny dzień z rzędu również. Ewidentnie wszystko jest nie tak jak być powinno. Mimo wszystko po 20 minutach spędzonych w domu (dokładnie 20) biorę drugą torbę i jadę. Siadam w tramwaju, bo kręgosłup też już się buntuje. Wszystko mnie boli jakbym miała z 80 a nie 18 lat. Czytam kilka stron książki. Nie-lektury tak dla odmiany. Czegoś interesującego. Też tak dla odmiany. I może również dla odmiany uda mi się ją doczytać do końca. Nie to co ostatnie 3 lektury szkolne z rzędu. Wybiegam z tramwaju. Wchodzę do znajomej kamienicy. Widzę znajome twarze i od razu jest mi lżej na duszy. Ból mija, obowiązki i goniące terminy na dwie godziny znikają z głowy. Mogę robić swoje z ludźmi, którzy doskonale mnie rozumieją. Bo oni czują pewnie to samo, jestem o tym przekonana.



Według testu temperamentu, który robiłam w trakcie warsztatów o których mogliście przeczytać tu jestem ekstrawertykiem. Zawsze miałam dylemat co do tej kwestii, bo nie należę do osób wyjątkowo towarzyskich, ale typem samotnika też raczej nie jestem. Uświadomiłam sobie, że źle na to patrzyłam. Nie chodzi o to, że lubisz być zawsze w centrum uwagi, tylko o to skąd czerpiesz energię. A ja czerpię ją od ludzi.

źródło

Ludzie mnie inspirują. Motywują. Podnoszą na duchu. Uszczęśliwiają. Oczywiście nie wszyscy. Są tacy, których chciałabym i powinnam wyrzucić ze swojego życia. I Ty pewnie masz takich w swoim otoczeniu.
Ale przeważają jednak tacy, którzy mają w sobie dużo pozytywnej energii. Przede wszystkim są to ludzie z pasją. Robią coś, co kochają. Co sprawia im prawdziwą radość. Coś dlaczego mogą poświęcić mnóstwo czasu i pieniędzy. I nawet jeśli mają za sobą ciężki dzień lub tydzień, to ostatkami sił dadzą się ponieść tej pasji. Dzięki niej na nowo nabierają sił i są gotowi do dalszego działania.


Możliwość rozwoju zarówno pasji jak i samego siebie w grupie, to świetna sprawa i warto z tego korzystać. Znajdź ludzi, którzy kochają to co Ty. Rób to z nimi. Dziel się pomysłami, przemyśleniami, informacjami. Pytaj, poznawaj, zainteresuj się. To świetna okazja do nawiązania wartościowych znajomości, które poza konkretnymi wynikami, wywołają uśmiech na Twojej twarzy.


Wyobraź sobie, że jesteś na świecie całkiem sam. Zniknęli wszyscy Twoi wrogowie, ludzie których nie lubisz albo wręcz nie potrafisz na nich patrzeć. Nie ma też Twojej rodziny i przyjaciół. Nikogo. Tylko Ty i świat. Ale za to możesz wszystko. Każde marzenie, pragnienie, czy cel może się spełnić. I to bez nawet najmniejszego wysiłku. Ot tak, jak pstryknięcie palcami. Albo mrugnięcie powieką, jeśli nie potrafisz pstrykać. Możesz mieć wszystko, ale jesteś całkiem sam. Zgadzasz się na taki układ?


Chcesz być na bieżąco? Zapraszam:
Facebook     Instagram

5 komentarzy:

  1. Czuję pozytywną energię, TAK TRZYMAJ <3 A co do tego układu z końcu tekstu... Wolę już mieć wokół siebie i przyjaciół, i wrogów, ale za to mieć ciekawe życie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, staram się :D Pozytywnie to będzie w styczniu!!

      Usuń
  2. Nie zgadzam się na taki układ! ;)
    Moje myślenie o intro i ekstrawersji także uległo zmianie, właściwie w ostatnich miesiącach. Kiedyś zauważałam u siebie cechy introwertyczne, ale coś mi się nie zgadzało, bo "przecież ja nawet lubię ludzi". Dopiero niedawno zorientowałam się, że nawet jako 80% introwertyczka (a tak się pi razy drzwi określam) mogę lubić ludzi i przebywanie z nimi, ale zdecydowanie lepiej pracuje mi się samodzielnie. I tak jak Ty bierzesz energię i motywację ze spotkań z ludźmi, ja czerpię ją ze swojego wnętrza, zdecydowanie częściej jestem zmotywowana "od wewnątrz", nie od zewnątrz.
    Tymczasem świat chyba jest bardziej przystosowany do ekstrawertyków. Bardzo ciekawie ten temat jest rozwinięty w tym wykładzie, być może już słyszałaś, a jeśli nie to polecam, jeżeli interesuje Cię ten temat i znajdziesz chwilę w natłoku swoich zajęć :) http://www.ted.com/talks/susan_cain_the_power_of_introverts

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zgodziłabyś się na to żeby zostać całkiem całkiem sama?;p

      Obejrzałam, bardzo ciekawy :D Dzięki za polecenie!

      Usuń
    2. Zdecydowanie nie, choć chętnie bym przez pewien czas pomieszkała sama, żeby sprawdzić, na ile potrzebuję towarzystwa :) Choć wiem, że to raczej nierealne, bo jeśli uda mi się zorganizować przeprowadzkę to będzie to zamieszkanie z Narzeczonym, a akurat jego towarzystwo nigdy mi nie przeszkadza ;)

      Usuń