Mam to szczęście, że pasja zawsze
była w moim życiu i nie musiałam daleko szukać. O mojej tanecznej
historii mogliście przeczytać tutaj.
Z pisaniem miałam podobnie. Jako
uczennica podstawówki (chyba 3 klasa) napisałam jakże wzruszające
opowiadanie. O miłości oczywiście. Na końcu bohaterowie umarli oczywiście. Utopili się, tak nawiasem mówiąc. Większość moich
pierwszych historyjek była o nieszczęśliwej miłości, bo jakże
inaczej. Potem przyszedł czas na wiersze. Wyjątkowo depresyjne.
Czytając je, można by mnie posądzić o bycie emo. A nigdy nim nie
byłam. Mam na swoim koncie nawet jedną publikację.
W Victorze
Gimnazjaliście. Szaleństwo.
W każdym razie nieważne w jakiej
postaci, ale zawsze gdzieś to pisanie mi towarzyszyło.
Z innymi zainteresowaniami już tak
łatwo nie było.
Marketing, biznes, PR i temu podobne dopadły mnie na początku liceum, kiedy zapisałam się na warsztaty z negocjacji. Na które się nie dostałam, ale nie wiedziałam, że mam czekać na mailowe potwierdzenie przyjęcia. Po prostu na nie pojechałam. A mili państwo pozwolili mi zostać. I tak zostałam oczarowana światem biznesu i zamarzyło mi się życie super bizneswoman.
Marketing, biznes, PR i temu podobne dopadły mnie na początku liceum, kiedy zapisałam się na warsztaty z negocjacji. Na które się nie dostałam, ale nie wiedziałam, że mam czekać na mailowe potwierdzenie przyjęcia. Po prostu na nie pojechałam. A mili państwo pozwolili mi zostać. I tak zostałam oczarowana światem biznesu i zamarzyło mi się życie super bizneswoman.
Dziennikarstwo to pochodna pisania.
Kiedyś upierałam się, że pójdę na dziennikarstwo. Czemu? Bo
lubię pisać. To był jedyny powód. Mama mi mówiła, że się nie
nadaję i że w ogóle to głupi pomysł. Więc porzuciłam tę
wizję. Do mojego pierwszego Kampusu Dziennikarskiego (o drugim
mogliście przeczytać tutaj). I chociaż widzę siebie tylko przy
prowadzeniu wywiadów, pisaniu felietonów o relacjach damsko-męskich
lub w śniadaniówce, to teorię dziennikarstwa staram się rozwijać.
Głównie po to, żeby wykorzystać to potem od drugiej strony jako
PRowiec. I zjeść wszystkie dziennikarzyny, które będą napadać
na mojego klienta. Już ja będę znała te Wasze sztuczki, ha!
Rozwój osobisty i psychologia trochę
same przyszły do mnie, a trochę z przypadku zostały. Pierwsza
konkretna rzecz związana z rozwojem na którą się natknęłam to
był blog Ani. Wtedy wsiąknęłam w ogóle w środowisko blogowe i z
czasem zaczęłam poszerzać swoją wiedzę z tej tematyki. Do tego
stopnia, że coaching stał się jedną z potencjalnych ścieżek
życiowych.
Po co Wam o tym opowiadam?
Żeby pokazać, że to nie jest tak, że wszystko miałam od razu. Szukałam, próbowałam, sprawdzałam, oglądałam, brałam udział w różnych wydarzeniach. Dzięki nim jestem gdzie jestem i mam wiele opcji do wyboru. Dzięki nim stawiam na lifestyle z pasją (lifestyle tak dumnie brzmi, ale niech będzie tak patetycznie, a co mi tam). Dzięki nim mam plan, znam wielu fascynujących ludzi i nie narzekam na nudę. Warto było.
Żeby pokazać, że to nie jest tak, że wszystko miałam od razu. Szukałam, próbowałam, sprawdzałam, oglądałam, brałam udział w różnych wydarzeniach. Dzięki nim jestem gdzie jestem i mam wiele opcji do wyboru. Dzięki nim stawiam na lifestyle z pasją (lifestyle tak dumnie brzmi, ale niech będzie tak patetycznie, a co mi tam). Dzięki nim mam plan, znam wielu fascynujących ludzi i nie narzekam na nudę. Warto było.
I wiecie co? Wy też tak możecie.
To wcale nie jest trudne. Wystarczy
chcieć. Wystarczy przestać być łajzą w starych gaciach, która
narzeka, że inni to mają takie super życie, ale nie ona. I jest
taka biedna przez to, bo wszystko jest do bani. Dopóki masz takie
podejście, to masz rację. Jest do bani.
Polecam Wam zajrzeć do wspomnianej już
wyżej Ani, która pomoże Wam znaleźć życiową pasję.
Ja swoją pasję odkryłam, kiedy pierwszy raz chwyciłam aparat fotograficzny. To było jak rażenie piorunem. I tak zostało do dzis.
OdpowiedzUsuńAch te opowiadania z dzieciństwa, zawsze się ktoś topił, albo skakał ze skarpy XD Ja się czasem zastanawiałam co w tych naszych dziecięcych łbach siedziało, cholera XD
OdpowiedzUsuńI też pewnego dnia zapragnęłam być dziennikarką. Mam nawet na swoim koncie parę fajnych wywiadów. I to też mnie bardzo rajcowało, zaraz obok samego pisania :)
Oj, ja kiedyś pisałam :) Nie miałam 10 lat jak pisałam wiersze, byłam w podstawówce gdy zaczęłam pisać książki. I chociaż nigdy ich nie kończyłam pisać mogłam cały czas. Żałuję, że wtedy nie miałam internetu.
OdpowiedzUsuńBądź co bądź z czasem, chociaż pomysłów nie raz wiele, nie potrafię po prostu nie umiem już pisać. Czy talent może się zwyczajnie wypalić? Zniknąć nie pielęgnowany?
Wierzę, że nie :) Małymi krokami z dużą dawką chęci można do tego wrócić
UsuńMmm, to ja będę dalej szukać czegoś jeszcze innego niż pisanie i zwierzęta :D
OdpowiedzUsuńszukaj szukaj :D
UsuńMoi bohaterowie skakali z okna, ewentualnie były rzucane na nich klątwy :D
OdpowiedzUsuńPrzechodziłam kiedyś przez ścieżkę Ani, niestety nie udało mi się trzymać postanowień, ale zorientowałam się przynajmniej, że jest naprawdę dużo rzeczy, które mnie interesują i mogłabym do nich wracać :)
No to może warto raz na jakiś czas do nich wrócić?
Usuń