Uwielbiam rozmowy z
moją babcią. Żałuję i pluję sobie w brodę, że nie odwiedzam jej częściej, ale
może właśnie dzięki temu mają one taki specjalny charakter i za każdym razem
dają mi wiele do myślenia. A jak więcej myślę, to mam więcej pomysłów na teksty
(za to mało czasu żeby je przekształcić w elektroniczne robaczki). Babcia
powinna dostać swoją rubrykę na blogu w dziale damsko-męsko. Szczeny by Wam
opadły, a co! Ale dzisiaj nie o tym.
Typowa rozmowa z
babcią przy kawce. Narzekanie na szkołę, że za dużo, za długo, za bardzo i w
ogóle źle. Przy okazji opowiedziałam babci o pewnej lekcji religii, po której
wyszłam bardzo oburzona. Narzucono nam pewne poglądy z którymi zdecydowanie nie
mogłam się zgodzić. Ale nie o religii, bo są rzeczy, których tutaj nie chcę
zamieszczać. Mogę o tym rozmawiać z babcią przy kawce, ze znajomymi przy trunku
albo z przyjaciółką na przystanku. Ale nie w internetach. Jak chcecie
podyskutować to chodźmy na kawę. Czy coś.
Dziś o
przeznaczeniu. I prawie przyciągania.
Jako osoba zafascynowana wszystkim co się wiąże z osiąganiem sukcesu, wierzę, że człowiek przy odrobinie (czasem trochę większej) wysiłku może osiągnąć wszystko. Wierzę również w Sekret (niewtajemniczonym polecam film). Oczywiście to nie działa tak, że siądę i będę myśleć o tym, czego chcę i tak się stanie. Od samego myślenia nie zdasz matury na 100%, nie schudniesz, nie poznasz księcia z bajki i nie wzbijesz się na wyżyny popularności w blogosferze. To nie na tym polega. Jeśli ktoś sądził, że jest inaczej albo że motywowanie siebie i innych ma to na celu, to jest w grubym błędzie. I niech się puknie w głowę.
Cała sztuka polega na tym, żeby wierzyć że to, co robisz, ma sens. Że wszystko się uda, bo dajesz z siebie wszystko.
Nie dopuszczanie myśli o porażce. Skupienie się na efekcie i wytrwałym dążeniu do celu. Prawo przyciągania to dodatek do działania. Razem stanowią mocne działo w walce. Ale oczywiście, sama wiara w sukces nigdy nie wystarczy.
Jako osoba zafascynowana wszystkim co się wiąże z osiąganiem sukcesu, wierzę, że człowiek przy odrobinie (czasem trochę większej) wysiłku może osiągnąć wszystko. Wierzę również w Sekret (niewtajemniczonym polecam film). Oczywiście to nie działa tak, że siądę i będę myśleć o tym, czego chcę i tak się stanie. Od samego myślenia nie zdasz matury na 100%, nie schudniesz, nie poznasz księcia z bajki i nie wzbijesz się na wyżyny popularności w blogosferze. To nie na tym polega. Jeśli ktoś sądził, że jest inaczej albo że motywowanie siebie i innych ma to na celu, to jest w grubym błędzie. I niech się puknie w głowę.
Cała sztuka polega na tym, żeby wierzyć że to, co robisz, ma sens. Że wszystko się uda, bo dajesz z siebie wszystko.
Nie dopuszczanie myśli o porażce. Skupienie się na efekcie i wytrwałym dążeniu do celu. Prawo przyciągania to dodatek do działania. Razem stanowią mocne działo w walce. Ale oczywiście, sama wiara w sukces nigdy nie wystarczy.
To co z tym
przeznaczeniem w takim razie? Skoro każdy jest panem własnego losu, to gdzie
miejsce na łut szczęścia?
Wierzę, że przyszłość zależy od nas, ale przeszłość ma jakiś związek z przeznaczeniem. Coś Ci nie wyszło? Widocznie tak miało być. Twój związek się rozpadł? Nie byliście sobie pisani, ale z pewnością ta osoba wpłynęła jakoś na Twoje życie. Przyjaźniłeś się z kimś przez lata, a teraz nagle Wasze drogi się rozeszły? Taka kolej rzeczy. Nic nie dzieje się przypadkowo. Każda osoba i każda sytuacja w naszym życiu ma znaczenie. Bo czegoś nas nauczyła, bo wyciągnęliśmy wnioski. Być może nie było przyjemnie, ale dzięki temu w przyszłości unikniemy czegoś znacznie gorszego?
Wierzę, że przyszłość zależy od nas, ale przeszłość ma jakiś związek z przeznaczeniem. Coś Ci nie wyszło? Widocznie tak miało być. Twój związek się rozpadł? Nie byliście sobie pisani, ale z pewnością ta osoba wpłynęła jakoś na Twoje życie. Przyjaźniłeś się z kimś przez lata, a teraz nagle Wasze drogi się rozeszły? Taka kolej rzeczy. Nic nie dzieje się przypadkowo. Każda osoba i każda sytuacja w naszym życiu ma znaczenie. Bo czegoś nas nauczyła, bo wyciągnęliśmy wnioski. Być może nie było przyjemnie, ale dzięki temu w przyszłości unikniemy czegoś znacznie gorszego?
A Wy wierzycie w
prawo przyciągania? A może w przeznaczenie?
PS W trakcie pisania przypomniało mi się, że ostatnio rozmawialiśmy na ten temat na Literaturze. Przypadek? ;)
PS W trakcie pisania przypomniało mi się, że ostatnio rozmawialiśmy na ten temat na Literaturze. Przypadek? ;)
Nic Ci nie powiem, bo na jutro mam zaplanowaną notkę o Sekrecie, hahaha. A na kawę pójdziemy nie raz, póki co nie przestawaj mi się nagrywać na fejsie :*
OdpowiedzUsuńNo i się wydało, kto jest moją bratnią duszą :D
UsuńJeszcze mnie będziesz miała dosyć :P
Dlaczego wcześniej nie okryła Twojego bloga?!! Życie zmarnowane :c
OdpowiedzUsuńA tak serio i prawie całkiem na poważnie: urzekł mnie ten post, bardzo filozoficzny...
Refleksja między sferą coaching'u a tą 2 metry nad ziemią, bo o przeznaczeniu to dwa odmienne światy! A Tobie udało się je przedstawić w naprawdę ciekawy i przystępny sposób, co na pewno było nie lada wyzwaniem!
Rzeczywiście, jest chyba jakaś zależność między tym co zbadane, a wpojone i kończące się na "może"... Bo każda decyzja ma jakąś konsekwencję i wydaje mi się, że tak ma być, a w sumie każdy SAM, ŚWIADOMIE prowadzi swoje życie....
Ciężki temat, ale niezwykle ciekawy, może sama też go poruszę na blogu, oczywiście za Twoją zgodą, jako twórczynią "zagadnienia" ;) Mogłabym się nad nim rozwodzić godzinami xD
Co do kawy, bardzo chętnie, wręcz uwielbiam spierać się i konstruktywnie argumentować :D
Może wpadniesz? Dopiero się rozkręcam!
faustyniana.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że post tak się spodobał :)
UsuńJasne, pisz koniecznie! Chętnie przeczytam, co sądzisz na ten temat.
Jeśli masz ochotę poczytać więcej moich tekstów zapraszam na malpynaobcasach.blogspot.com :)
I powodzenia w blogowaniu !