Przeglądając kalendarz, mam w głowie
czarną dziurę. Totalnie nie pamiętam, co działo się w grudniu. A
wiem, że było tego całkiem sporo. Nie wiem jak to się stało, że
ten miesiąc już minął. Dopiero co starałam się nie połamać
sobie nóg na oblodzonych chodnikach w Górkach Wielkich, a tu już
po Święcie Trzech Króli.
Udało mi się jednak zmobilizować
pamięć i wygrzebać z jej czeluści parę perełek. I parę
nie-perełek też.
Filmy:
W grudniu udało mi się obejrzeć
całkiem sporo (przynajmniej jak na mnie) filmów. Główną
przyczyną tego zjawiska były zapewne święta i pobliskie im dni
wolne. Co mogę polecić? Poza tymi o których pisałam w Przeglądziekomedii romantycznych o przyjaźni z efektami specjalnymi,
zdecydowanie powinniście zobaczyć 'If I stay'. Gorąca, smakowita
herbata. Miękki kocyk. Świeczki i lampki świąteczne. I przepiękna
historia o miłości. Pierwszej, bardziej platonicznej niż te
powyżej. Dużo bardziej dramatycznej. Ale uprzedzam, może Wam się
potem zamarzyć taki Adam. A niestety ciężko drugiego takiego
znaleźć.*
*Jakbyście mieli namiar na
przystojnego muzyka, wiecie jak się ze mną skontaktować.
Książki:
Co do książek, które przeczytałam w
tym miesiącu, mam bardzo mieszane uczucia.
Na pierwszy ogień poszedł „Poradnik
dla ambitnych kobiet. Jak zrobić karierę?”. Sama nie wiem, co o
niej myśleć. Jakoś nie do końca mnie przekonała. Dla osób,
które dopiero zaczynają przygodę z tematem przedsiębiorczości, z
pewnością znajdzie się w niej sporo ciekawych informacji.
„Uwierz, że możesz.” To
taka chrześcijańska wersja „Sekretu”. Jeśli ktoś uważa, że
Sekret jest zbyt sekciarski ( a są tacy), to polecam tą pozycję.
Treść ma dość podobny przekaz, ale przedstawiony z punktu wiary,
religii i Boga. Przyznaję, że nie doczytałam do końca, ale
aktualnie nie potrzebuję takiej duchowej inspiracji, jednak z
pewnością nie raz do niej wrócę.
I na koniec lekka, przyjemna,
odmóżdżająca lekturka czyli „W śnieżną noc”. Zbiór trzech
opowiadań (każde napisane przez innego autora), których akcja
odbywa się w jednym miasteczku, w jednym czasie. Postaci się ze
sobą przeplatają, na koniec wszystko się ze sobą łączy ( ale
nie zdradzę jak). Jest miło, świątecznie, sympatycznie. Dosyć
infantylnie, ale czasami dobrze przeczytać taką słodką
opowiastkę.
Miejsca:
Akant – moje
absolutnie ulubione miejsce, z którym wiąże się parę dobrych
wspomnieć. Niesamowity klimat, ciekawy wystrój, nad którego
koncepcją można się zastanawiać godzinami. Mam już kilka teorii
spiskowych. Pyszna kawa, herbata i wino. Bardzo wygodne kanapy i
fotele. A do tego świetna muzyka w tle. Czego chcieć więcej?
Teoria i wizyta
Olly– tutaj haczę właściwie już o styczeń, ale nie chcę
czekać do następnego podsumowania z grudniowo-styczniową wizytą
Olly na śląsku. Jak mogliście się już zorientować (albo i nie)
z Olą znamy się prywatnie ( w sensie że nie tylko blogowo) .
Poznałyśmy się w zeszłe wakacje w trakcie Kampusu
Dziennikarskiego, ale kontakt nawiązałyśmy już po nim. Na
przełomie sylwestrowo-noworocznym Olly zawitała na Ś
ląsk i miałyśmy okazję spotkać się dwa razy, poplotkować (chociaż i tak robimy to prawie codziennie) wypić jedną kawę i gorącą czekoladę właśnie w Teorii. Poszłyśmy tam razem ze znajomymi (pozdrawiam serdecznie jeśli to czytacie), posiedzieliśmy, wypiliśmy, pograliśmy w planszówkę. Jak ja dawno nie grałam w planszówki!
Polecam Teorię na
spotkania ze znajomymi. Ale lepiej zrobić rezerwację, bo jeszcze mi
się nie zdarzyło, żeby tam nie było dużo ludzi.
Pierwsze spotkanie odbyło się w zawsze otwartym Macu. Sieciówki czasem ratują tyłek jednak. |
Klub Kocynder w
Chorzowie w którym mieliśmy okazję występować ze Swaggoutem.
Ładny wystrój, fajna muzyka, miła obsługa, dobre drinki. Polecam.
A że niedługo być może znowu tam zatańczymy, więc zapraszam.
No i Rybnik.
W grudniu razem ze
znajomymi z Korby zaczęłam wycieczkę (zwaną również tripem) po
Śląsku. Pierwszym punktem zwiedzania był Rybnik. Od tego dnia już
przestał mi się kojarzyć tylko ze szpitalem psychiatrycznym.
Różowa kręgielnia( wybaczcie, nie
pamiętam nazwy, ale tamtejsi będą kojarzyć o co chodzi )- fajny
wystrój i piękne żyrandole. Jak ktoś jest z okolic i nie ma
pomysłu na miejsce w którym można by zrobić imprezę, to myślę
że całkiem fajna opcja.
No i mój pierwszy raz na łyżwach. Do
ostatniej chwili chciałam się z tego wykręcić, ale ostatecznie
poszłam, pojeździłam, zaliczyłam. I mi się podobało. Obyło się
bez gleby, nawet oderwałam się parę razy od barierki (głównie
przy asysście kolegi, ale przecież to pierwszy raz).
Internety:
Ponieważ ostatnio dostałam kilka
pytań o to jakie blogi polecam, dlatego szykuję dla Was osobnego
posta na ten tematy. Tymczasem chciałabym Was zaprosić na świeżo
otwarte kanały dwójki moich znajomych czyli Agnieszki i Mitty'ego.
Zerknijcie, a nuż Wam się spodoba.
A jak Wam minął grudzień? Co
ciekawego robiliście? Jakie polecacie książki i filmy? A może
znacie jakieś fajne miejsca na śląsku, które warto odwiedzić?
Oglądałam "If I stay" ostatnio,może trzy dni temu?
OdpowiedzUsuńMam namiar na przystojnego muzyka,ma na imię Adam w dodatku ;)
Ale jakoś się nie polubiliśmy.
Pooglądam te kanały niedługo :)
Ale zbieg okoliczności :D
UsuńMój pierwszy (i jak na razie ostatni, choć było to już trzy lata temu) raz na lodowisku był znacznie gorszy niż Twój - co prawda także nie zaliczyłam gleby, ale czy przypadkiem nie dlatego, że nie oderwałam się od barierki? (Koledzy: "No, chodź, daj rękę, przejedź się kawałek"; ja: "Nie mogę. TU JEST ŚLISKO!" - czyli historia z serii odkrywam Amerykę i Ameryka mnie zadziwia :D).
OdpowiedzUsuńI muszę się pochwalić, że też w przerwie świątecznej udało mi się obejrzeć dwa filmy (super wynik, biorąc pod uwagę moją afilmowość) - "Listy do M." (bardzo mi się podobały, ale to było nad ranem w Nowy Rok i czułam święta bardziej niż w Boże Narodzenie - tajemnica wyjaśniona) i "W pogoni za szczęściem" - myślę, że ten drugi obiektywnie, nie tylko w święta, bardzo pozytywny i fajny :)
Haha też nie chciałam bardzo długo odkleić się od barierki, ale w końcu koledze udało się mnie przekonać.
Usuń"Listy do M." widziałam jakieś dwa lata temu w czerwcu (bardzo swiąteczny miesiąc, nie ma co), bardzo fajny film. A tego drugiego nie znam więc chętnie obejrzę :D