poniedziałek, 22 grudnia 2014

Magia świąt?



Siedzi przy oknie otulona kocem. Popija gorącą czekoladę z proszku. Sztuczne, ale dobre. Chrzanić dietę, przecież święta.
Pochmurne niebo za oknem nie przeszkadza jej jakoś bardzo. Dzięki niemu może zapalić lampki, które powiesiła na karniszu. A cały rok na ten moment czekała.
Uśmiecha się sama do siebie patrząc przez okno. Widzi ludzi, którzy gdzieś pędzą. Wte i z powrotem. Widzi obejmujące się pary, które ledwo utrzymują w rękach świąteczne paczki, ale i tak nie chcą sobie pomóc drugą ręką. Ważniejsze jest bycie blisko tej drugiej osoby.
Widzi, którzy idą bez połówki. Pewnie właśnie wybierają dla niej prezent. Sprawiają wrażenie tych najbardziej zaaferowanych i poddenerwowanych. Przecież prezent powinien być idealny, ale im bardziej zależy, tym trudniej jest znaleźć ten właściwy. Ale i na ich ustach zagości ten anielski uśmiech, kiedy ukochana osoba rozpakuje upominek, a potem przytuli z pełną ufnością i radością.
źródło



Siedzi opatulona kocem. Popija gorącą czekoladę. Myśli o tych wszystkich ludziach, których ma dookoła siebie. O tym jak ogromne ma szczęście i jak bardzo jest wdzięczna losowi za to, że dał jej ich wszystkich. Tych z którymi może się śmiać, z którymi może rozmawiać o tym co leży jej na sercu. Może płakać, żartować, wygłupiać się w różnych dziwnych miejscach. O tych którzy uczą ją jak ważne w życiu są uczucia i życie w zgodzie z nimi. O tych do których może się przytulić, nawet jeśli wszystko jest skomplikowane. Ona wie, że to wszystko jest ważne. I docenia to z całego serca.

Siedzi opatulona kocem Popija gorącą czekoladę. I chociaż „to” jest skomplikowane, to i tak jest szczęśliwa. Za to, co tu i teraz. Potem wszystko się przecież jakoś ułoży. Zawsze się układa właściwie. Tak jak być powinno.

źródło



Mam wrażenie, że w tym roku przeczytałam więcej tekstów o tym, że ktoś nie lubi świąt, niż o cudownej magii świąt. A szkoda.
Bo chociaż ta cała czerwono-złota otoczka z ciągle tymi samymi piosenkami jest mocno kiczowata, to jest to ten rodzaj kiczu, który toleruję całym sercem.

Bo to jest ten czas, kiedy wszyscy są dla siebie mili. Kiedy na jeden dzień staramy się spędzić chociaż chwilę ze wszystkimi i z każdym zamienić kilka słów. Czas kiedy wspólnie siadamy i dzielimy się tym, co przygotowaliśmy. Czas kiedy można wyściskać i wycałować kogo się chce, tyle razy kiedy jest to możliwe. Czas kiedy się otwieramy i pokazujemy, że nam zależy. Na tym żeby było dobrze, na tym żeby stworzyć dobre relacje.
Czas żeby spotkać się z tymi, na spotkania z którymi normalnie nie ma czasu. Albo są zbyt daleko.
Czas by chociaż trochę się z nimi nagadać, by się wspólnie powygłupiać, zrobić milion zdjęć i obiecać, że niedługo znów się spotkamy. Czas, by trochę skomplikować sobie znowu życie. Chociaż wszystko wydawało się już jasne i klarowne.

Czas by zastanowić się czym jest miłość. I kogo się kocha. I jak się go kocha.
Czas by wybaczyć. I życzyć sobie, by znowu się ułożyło. Bo po co się nienawidzieć.
Czas by okazać sobie sympatię, jeśli na co dzień nie ma się do tego odwagi.

Zawsze jest na to dobry czas, ale skoro nie zawsze nam to wychodzi, to czemu teraz nie wykorzystać tego jak najlepiej?
źródło




Siedzi otulona kocem. Popija gorącą czekoladę, która przestała być gorąca. Jest trochę rozwodniona, ale to w niczym nie przeszkadza. I tak jest pięknie.

1 komentarz:

  1. Och... Prawie jakbyś napisała o mnie, hahaha. Siedzę opatulona kocem, popijam czarną herbatę. Zastanawiam się, co przyniesie mi los, w końcu jest już po świętach. I mimo że magii nie poczułam za cholerę, a nawet pozbawiłam kogoś czucia tego... Czuję się dobrze i czuję, że będzie dobrze. Zaraz sylwester. To dopiero będzie odlot. Widzimy się w środę :*

    OdpowiedzUsuń