sobota, 13 grudnia 2014

#1 Czym dla mnie jest: szczęście?

Szczęście to pojedyncze chwile, które układają się w całość. To ulotne momenty, cenniejsze niż iphone 6 i torebka michaela korsa.

Szczęście to oglądać pierwszego grudnia o pierwszej w nocy gwieździste niebo przed domkiem letniskowym. To położyć się w ciepłej pościeli po długim, męczącym dniu. Napić się kawy, która pomoże rozjaśnić umysł i uśmierzy ból głowy. Szczęście to zasiąść na miękkiej kanapie po ciężkim treningu i nie móc złapać oddechu. To lekkie zawroty głowy po intensywnym wysiłku fizycznym.

Szczęście to soczyste owoce zjedzone na plaży przy zachodzącym słońcu. To ciepły wieczór spędzony na balkonie w towarzystwie bratniej duszy przy zapalonych świecach. To długie rozmowy do późna w nocy mimo pochłaniającej senności. To zwierzenia w gronie prawdziwych przyjaciół. To podrywanie się na imprezie na dźwięk pierwszych taktów ulubionej piosenki.

Szczęście to wspólne fałszowanie starych piosenek w czasie jazdy samochodem. To bieg przez opustoszałe ulice. To uśmiechy dzieci, które podrygują zupełnie nie do muzyki. To karteczka mówiąca o tym, żeby uśmiechać się jak najczęściej, bo ma się piękny uśmiech. To przeleżenie godziny na materacu z ludźmi, których prawie się nie zna, a jednak cały czas się razem śmieje. To umiejętność lepszego bawienia się bez alkoholu niż z nim. To taniec na szczycie wieży. To ciepła herbata, wypita pod kocem.

Szczęście to radość płynąca z tańca znajomego układu. To spoglądanie sobie w oczy i przekazywanie energii mową ciała. To szturchanie kogoś hamakiem o kolano. To usłyszeć od znajomego, że dowiedział się o blogu od całkiem obcej osoby. To dowiedzieć się, że przekazuje się ludziom dokładnie to, co chce się przekazać. To wiedzieć, że ktoś na te słowa czeka i że one nie lecą w przestrzeń. To siedzieć letnią nocą przy otwartym oknie i pisać list, który nigdy nie zostanie wysłany. To wybaczać i zapominać o wyrządzonych krzywdach osobie, którą się kochało. To wierzyć w spełnianie marzeń.

Szczęście to zarwać noc na rozmowy, by nie tracić ani chwili z czasu spędzanego razem. To trafić na wyjeździe od razu na osoby, które są bratnimi duszami. To zgubić się w obcym mieście, by potem niespodziewanie odnaleźć właściwą drogę. To ogrzewać sobie wzajemnie dłonie. To niewinne eskimoskie pocałunki. To otarcie przez kogoś łez. Przytulenie kogoś i zapewnienie o tym, że będzie dobrze. To usłyszeć że jest się wyjątkowym. To powiedzieć komuś, że jest wyjątkowy. To pocałunek w czoło i w czubek nosa. To odgarnięcie grzywki z oczu i spojrzenie prosto w oczy. To nieśmiały uśmiech z drugiego końca stołu. To zmiana lokalu w środku nocy i spacer w deszczu przez pół miasta. To przesiąknąć męskim zapachem na cały dzień.

Szczęście to pojedyncze momenty, które układają się w całość.


Wpis inspirowany Lekcją 15 z książki Reginy Brett „Jesteś cudem” Zapoczątkowuje serię postów „Czym dla mnie jest...”

Zachęcam Was do opisania tego czym dla Was jest szczęście :)

1 komentarz:

  1. Zdecydowanie to małe chwile, które tworzą całość! :) Uwielbiam książki Reginy.

    OdpowiedzUsuń