Kilkakrotnie (a może nawet kilkanaście ) razy w moim 18-letnim życiu zostałam nazwana feministką. Od pewnego wydarzenia, które miało miejsce ponad 3 miesiące temu , słyszę to nawet częściej. Może czas przyznać się, jak jest?
"Feminizm (łac. femina ‘kobieta’) – ideologia, kierunek polityczny i ruch społeczny związany z równouprawnieniem kobiet. Istnieje wiele nurtów feminizmu, odróżniających się stanowiskami w takich kwestiach jak np. prawa kobiet i płeć kulturowa.
Podstawą programu feminizmu jest dążenie do emancypacji kobiet i równouprawnienia płci, zarówno pod względem formalnym, jak i faktycznym. Feminizm zajmuje się też problemem kobiecości, konstrukcją płci kulturowej, oraz zwiększeniem udziału kobiet w różnych obszarach życia. Od lat sześćdziesiątych XX wieku wysunięto postulaty dotyczące uwzględnienia roli kobiet w historii, w której pomijano ich dorobek i osiągnięcia" - wikipedia.pl
Oczywiście popieram równe traktowanie kobiet i mężczyzn. Popieram równe traktowanie wszystkich ludzi, niezależnie od płci, koloru skóry, wyznania religijnego, poglądów politycznych itp. Ale to się chyba nazywa tolerancja?
Dzisiaj to już nie jest tylko dążenie do równych praw. Dzisiaj nabiera to komiczno-tragicznego wyrazu. Ile było takich przypadków, że jakaś przedstawicielka płci pięknej zrobiła coś powiedzmy złego, a kiedy została potępiona to na jej obronę "feministki" krzyczały, że ma do tego prawo. Że niby jak jesteśmy kobietami, to wszystko nam wolno?
Gdyby feminizm zamykał się w tej definicji, to dobrze można mnie nazwać feministką.
Fascynuje mnie
zagadnienie(?)/ temat (?) pozycji kobiety w świecie. Zarówno w przeszłości jak
i teraźniejszości. Podziwiam wszystkie przedstawicielki płci pięknej, które
odniosły sukces mimo przeciwności losu.
Czytanie o Coco Chanel, Katarzynie II czy Helenie Rubinstein jest dla
mnie bardzo inspirujące. Bardziej niż o Stevie Jobsie albo Napoleonie? Tak. Ale
nie dlatego, że dyskryminuję facetów. Z kobietami po prostu się utożsamiam, bo
sama jestem kobietą.
Lubię pisać dla
kobiet. Ostatnio ktoś zarzucił mi, że moje teksty są zbyt babskie. Chociaż
powinnam to traktować jako komplement, a nie zarzut prawda?
Chciałabym pomagać kobietom, wspierać je, motywować do działania. Chciałabym, żeby żeńska grupa ludzi przedsiębiorczych i spełnionych stawała się coraz większa i większa. Nie dlatego, że facetom życzę źle. Mężczyźni są całkiem spoko. Nie wszyscy. Ale przecież i my nie wszystkie grzeszymy świętością, prawda?
Poza tym wbrew pozorom lubię facetów, którzy potrafią postawić na swoim i od czasu do czasu trochę dominują. Oczywiście w granicach kobiecego rozsądku.
Chciałabym pomagać kobietom, wspierać je, motywować do działania. Chciałabym, żeby żeńska grupa ludzi przedsiębiorczych i spełnionych stawała się coraz większa i większa. Nie dlatego, że facetom życzę źle. Mężczyźni są całkiem spoko. Nie wszyscy. Ale przecież i my nie wszystkie grzeszymy świętością, prawda?
Poza tym wbrew pozorom lubię facetów, którzy potrafią postawić na swoim i od czasu do czasu trochę dominują. Oczywiście w granicach kobiecego rozsądku.
Moje serce po prostu
bardziej wspiera przedstawicielki mojej płci. Taką mam "niszę", tak
lubię. Może to dlatego, że sama nie chciałabym nigdy zostać zdyskryminowana,
czy poniżona tylko dlatego, że jestem kobietą. Tego się chyba nie dowiem.
Pisz dla nas dalej i się niczym nie przejmuj <3
OdpowiedzUsuń